piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 1.

-Hej Harry...
-O cześć Lou! Co się stało? Nie wyglądasz najlepiej...
-No bo... - zaczął lecz przerwał mu dźwięk rozpoczynających się wiadomości.
-Mama Louisa Tomlinsona członka jednego z najlepszych boysbandów na świecie One Direction zginęła w nieudanym skoku spadochronowym, spadochron nie otworzył się.
Oczy Lou zaszkliły się. Szybko wpadłem przytulając go, wprowadziłem go do domu i posłałem na kanapę.
Usiadłem obok niego i zacząłem go uspokajać. Po około godzinie gdy już był spokój włączyłem jakiś film sensacyjny, przez chwilę na serio chyba Lou zapomniał.
 Na napisach końcowych zobaczyłem że zasnął, więc szybko wziąłem laptopa z stolika i włączyłem twittera. Wszedłem na jego profil i czytałem różne tweety.
"Trzymaj się Lou!" "Moja mama też nie żyje, z czasem minie, na serio! :)" Jakie to słodkie. Był trend "DontWorryLouis" na pierwszym miejscu, szybko zrobiłem screena, bo z czasem pewnie zniknie.
Kiedy był już wieczór wpadł do domu Niall, Liam i Zayn.
-Przepraszam Louis że tak późno, ale byliśmy wszyscy w Irlandii u Nialla i musieliśmy czekać! Największe kondolencje, chcesz odwołać koncerty? - Tak szybko mówił Zayn że ledwo można było go zrozumieć.
-Nie! Nigdy nie zawiedziemy Directionerek! To jest tylko mój problem i nie chcę tworzyć problemów im!
-Ale Lou... - zacząłem
-Nie ma żadnych ale, nie martwcie się o mnie, jestem już dorosły, najstarszy z was! Sorry chłopaki, idę już do domu.
-Myślisz że cię puścimy do domu? Samego? - Powiedział Niall
Louis nie odezwał się już. Tylko patrzył smutno w ekran.

*Oczami Lou*
Nie wierzę że to się stało. To były najlepsze usługi jakie mogłem jej kupić! Chciałem aby spełniła swoje marzenie... TO MOJA WINA, TO PRZEZE MNIE! Jeszcze chłopaki nie chcą mnie puścić do domu, nawet nie ma co próbować... Zablokują drzwi, zamkną okna i będą mnie pilnować abym nie zrobił nic głupiego...
Za duży ból psychiczny! Za duży! Jeszcze oni tu są i nie spuszczają ze mnie oczu.
-Chłopaki? A przynajmniej pójdziemy do mojego domu?
Zgodzili się, następnego dnia rano byliśmy u mnie, Liam, Zayn i Harry pojechali do swoich domów, zamieniali się.
-Idę do siebie coś zrobić, ok? - powiedziałem do Nialla.
-Spoko, ale co?
-Nie ważne - odparłem zamykając drzwi na klucz
Gdzie ja miałem te żyletki? Może to ukoi mój ból.
-LOUIS?
Jedno cięcie, drugie cięcie, jaka ulga.

1 komentarz:

  1. On się pociął 0.o
    Bosh, czemu już w pierwszym rozdziale kogoś zabijasz? XD
    Czekam na kolejną część, a twoje opowiadanie/fanfiction dodaję do zakładek ;)

    OdpowiedzUsuń